Co, jeśli dostałbyś drugą szansę na to, by kogoś poznać po raz pierwszy? Cal Logan doznaje szoku, gdy widzi Nicole Bentley siedzącą naprzeciwko niego w kawiarni tysiące mil od ich rodzinnego miasta. Przecież od ponad roku - gdy oboje skończyli szkołę - nikt jej nie widział ani o niej nie słyszał. Tylko że to nie jest Nicole. Wygląda dokładnie jak miłość Cala z dzieciństwa, ale nazywa się Nyelle Preston. Jest przeciwieństwem Nicole: impulsywna i odważna, zaraża wszystkich wokół pasją życia. Cal jest nią totalnie zafascynowany. Ale Nyelle kryje też wiele tajemnic, a im bardziej Cal zbliża się do rozwiązania jej zagadek, tym mniej chciałby wiedzieć. Gdy tajemnice z przeszłości i teraźniejszości zderzają się, jedno staje się jasne: nic nie jest takie, jakim się wydawało…
O dostępność zapytaj w bibliotece: sygn.
821.111(73)-3
(1 egz.)
Strefa uwag:
Tyt. oryg.: What if
Uwaga dotycząca finansowania
Zrealizowano ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa.
Recenzje:
Rebecca Donovan jest cenioną autorką powieści młodzieżowych. Seria Oddechy przyniosła jej wielką sławę. Jej najnowsza powieść wydana w Polsce, Co, jeśli..., jest historią spoza cyklu i pojawiła się na polskim rynku dzięki wydawnictwu Feeria Young. Cal, Nicole, Richelle i Rae przyjaźnili się w dzieciństwie. Jednak potem coś się zmieniło. Nicole się od nich odsunęła, Richelle się wyprowadziła... Na studiach paczka była już tylko wspomnieniem.
(...)Cal miał kontakt z Rae, a w myślach ciągle wspominał chwile spędzone z Nicole. Gdy na imprezie halloweenowej spotyka dziewczynę o oczach identycznych jak te, które miała przyjaciółka z przeszłości, nie może uwierzyć. Nyelle, bo tak na imię nieznajomej, jest niesamowicie podobna do Nicole. Gdy jednak Cal zaczyna z nią rozmawiać, okazuje się, że dziewczyna go nie zna. Chłopak jest zagubiony. Czy Nyelle to Nicole, z którą nie miał kontaktu przez całe lata? Jeśli tak, to dlaczego zmieniła imię i co robi na jego uczelni? Książka opowiada o miłości i przyjaźni. Przedstawiono w niej życie młodych ludzi ze wszystkimi urokami – nieudane związki, imprezy, nauka, mieszkanie w akademiku, wygłupy i poznawanie nowych ludzi. W powieści jest też miejsce na głębsze refleksje, chociażby o cierpieniu, stracie i otrzymywaniu szansy na nowe życie. Głównym bohaterem jest Cal. To on odpowiada za znaczną część narracji. Jest miłym chłopakiem, który nie potrafi długo być w związku. Tęskni za Nicole i ciągle jej broni, choć w przeszłości porzuciła ich paczkę, co Rae ma jej za złe. Gdy Cal poznaje Nyelle staje się ona jego obsesją. Chłopak chce dowieść, że to jego dawna znajoma. Nie ma jednak dowodów, które wskazywałyby na to, że jego teoria jest prawdziwa. Narracja w książce jest bardzo ciekawa. Opowiedzenie tego, co dzieje się w czasie teraźniejszym powierzono Calowi. Jest on całkowicie skupiony na sobie. Poznajemy więc jego myśli, uczucia, wątpliwości. Nie opisuje zbyt wiele poza tym, co sam przeżywa. Dostajemy zatem subiektywny obraz świata, a raczej jego wycinek poświęcony życiu Cala i jego obsesji na punkcie Nyelle. Jednak w powieści są też inni narratorzy. Autorka w krótkich rozdziałach oznaczonych imionami i usytuowanych orientacyjnie w czasie przybliża nam historię znajomości tej czwórki. Dlatego poza Calem poznajemy też resztę paczki. Tu narracja również jest pierwszoosobowa i bardzo subiektywna. To ciekawy pomysł, który dopełnia całość. Język jest dość przyjemny, nie jest udziwniony, zdania nie są za długie. Poprawnie skonstruowana narracja i dialogi sprawiają, że nie męczmy się podczas czytania. To zdecydowanie książka dla młodzieży. Na początku może wydawać się, że będzie to romantyczna opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy spotykają się przypadkiem na imprezie. Jednak znajdziemy tu coś więcej. Motywy zmiany życia, dojrzewania, podejmowania własnych decyzji i brania za nie odpowiedzialności są widoczne niemal na każdym kroku. Choć na wstępie książka mnie nie wciągnęła, potem byłam bardzo zainteresowana tym, jak historia się skończy. To lektura na pozór lekka, ale z pewnym zaskakującym motywem, który powoli odkrywa się na kolejnych kartach powieści.
Pełna recenzja dostępna na blogu: [link] Jestem pewna, że każdy z Was żałuje choć jednej swojej decyzji. Czy to zerwanie jakiejś znajomości, czy zły wybór kierunku szkoły, czy nie powiedzenie czegoś istotnego, kiedy był na to czas. Co byś powiedział, gdyby okazało się, że możesz zapomnieć i zacząć wszystko od nowa, by w pełni cieszyć się życiem? Wybierzesz taką możliwość czy będziesz nadal brnąć w kłamstwa, którymi się otaczasz?
(...) Cal, Rae, Richelle i Nicole przyjaźnią się już od dzieciństwa. Łączą ich ze sobą więzi przyjaźni, wspomnień i wspólnej radości. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę, nie wyobrażają sobie bez siebie życia. Ale pewnego dnia ich paczka się rozpada. Richelle wyjeżdża z miasta, a Nicole przestaje się odzywać do Cala i Rae. Traktuje ich jak powietrze. Porzuceni nastolatkowie nie potrafią rozgryźć motywów ich postępowania, więc przyjmują taktykę Nicole - udają, że nigdy się nie znali, że im nie zależy, choć jest zupełnie odwrotnie. Po wielu latach Nicole wraca, ale nie jest już tą dziewczyną, którą była kiedyś. Mimo, że Cal dobrze ją poznaje, studentka podaje się za Nyelle Preston i zachowuje się zupełnie inaczej niż nieśmiała Nicole - jest bardzo spontaniczna, pełna życia, szalona i nie przejmuje się swoim wyglądem. Ponadto, nie daje po sobie poznać, że kiedykolwiek spotkała Cala. Chłopak nie ma pojęcia o co jej chodzi, ale nie zadaje pytań, bo nie chce jej spłoszyć. Do lektury "Co, jeśli" wcale mnie nie ciągnęło. Nie zachęcała mnie żadna recenzja, co więcej, wprost irytowały mnie wszystkie opinie o niej. Tak bardzo, że wyłączałam je jak najszybciej. Sam widok tej okładki sprawiał, że obiecywałam sobie, że tego nie przeczytam. No bo nic mnie nie ciągnęło do zdruzgotanej dziewczyny opierającej się na krawędzi lustra, a opis wydawał mi się bezsensowny. Ale życie płata różne figle i szybko przyszedł czas, bym zmierzyła się z tą powieścią i odkryła czy jest tak nieciekawa, jak ją sobie wyobrażałam. Historia przedstawiona w "Co, jeśli" zaczęła się dosyć średnio, żeby nie powiedzieć... nudno. Sam pomysł na książkę jest niezwykły, oryginalny i wprost oszałamiający, ale wykonanie... kiepskie. No dobrze, może trochę przesadzam, ale jeśli książka sprawia, że nieszczególnie mam ochotę ją czytać, to chyba niedobrze, prawda? Rebecca Donovan pisze naprawdę nieźle, ale nie do końca wykorzystała swoją koncepcję. Wbrew temu, co pisałam wcześniej, ta książka to nie tylko pasmo porażek i rozczarowań. Na szczęście nie okazała się totalnym niepowodzeniem, bo postacie występujące w tej powieści były naprawdę świetne. To one sprawiły, że nie odłożyłam "Co, jeśli" i brnęłam do końca, by poznać ich dalsze losy. Byłam ciekawa tego, co się stało z Nicole. Miała wypadek, oszalała, coś jej się stało? Tajemniczość tej sytuacji przyćmiła mi nudę i głupotę narratora, którym jest Cal. Miałam ochotę rzucić mu w twarz śnieżką albo wylać wiadro wody na głowę, żeby się wreszcie chłopak obudził. Nie potrafię go opisać inaczej. Postać Nyelle była jego zupełnym przeciwieństwem - dziewczyna pełna werwy, szaleństwa i zwariowanych pomysłów. Polubiłam ją, ale... bardzo przypominała Alaskę z "Szukając Alaski" Johna Greena. Przynajmniej ja odniosłam wrażenie, że łączy je mnóstwo cech charakteru... Bardzo ciekawym pomysłem było to, że po każdym rozdziale, autorka opowiadała nam dzieciństwo głównych bohaterów oczami Richelle i Nicole. Urozmaicało to całą historię, pozwalało nam polubić postacie, występujące w tej książce i wczuć się w ich sytuację. "Co, jeśli" mogę podzielić na dwie części. Przez pierwszą trzeba przebrnąć, a druga to nagroda za wytrwałość. Bo początkowo było tak nudno i monotonnie, że miałam ochotę odłożyć tę książkę na półkę. Ale wiedziona poczuciem obowiązku, czytałam dalej. Nie wiem kiedy, ale był taki przełomowy moment, gdzie zaczęło mi się czytać niebywale przyjemnie. Przyjemność zaczęła przeradzać się w zaciekawienie, potem niedowierzanie, a na koniec ból. Kiedy skończyłam tę książkę, odniosłam wrażenie, że autorka przez cały czas się mną bawiła. Dlaczego? Wplatała do tej historii pasma tajemnic i nie odkrywała wszystkich kart. Dopiero pod koniec wyjawiła nam wszystko. Sprawiło to, że poczułam się, jakby uderzyła mnie pięścią w brzuch. Odczuwałam wszystko razem z bohaterami i okazało się, że nikogo w tej powieści nie mogło zabraknąć. Nawet Cala fajtłapy i Rae marudy, bo wszyscy byli równie ważni dla tej historii. Książkę Rebeccy Donovan polecam tym, dla których ważni są przyjaciele. Nie spodziewajcie się po tej powieści arcydzieła, bo nim nie jest, ale możecie spędzić z nią parę miłych chwil. Ta książka może być też dla Was lekcją, bo uświadamia wiele ważnych rzeczy. Mimo, że nie zachwyciła mnie, ale nie żałuję jej przeczytania, bo zakończenie rozłożyło mnie na łopatki.
Dawniej Cal, Nicole, Rea i Rachelle, byli najlepszymi przyjaciółmi, ale przyszedł czas gdy losy tej czwórki się rozeszły. Pewnego dnia Cal spotyka w kawiarni dziewczynę przypominającą Nicole, ale to, że ją przypomina jeszcze nie znaczy, że nią jest, okazuje się, że ma ona na imię Nyellie i mimo, że wygląda jak Nicole zachowuje się zupełnie inaczej. Cal nie może tego tak zostawić, postanawia odkryć kim jest Nyellie. "Co jeśli.
(...)..", było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Pani Donovan - udanym, jednak nie na tyle jak się tego spodziewałam. Chciałabym napisać, że książka mnie zachwyciła, ale tak się nie stało, w gruncie rzeczy trochę zawiodłam się na niej, miałam ku niej bardzo wysokie oczekiwania, których książka niestety nie spełniła. Sam pomysł na fabułę był ciekawy, choć trochę banalny. Przez pierwsze 100 stron książka mnie wymęczyła, kolejne 100 było już lepsze, a wszystko rozkręciło się dopiero podczas ostatnich 200 stron i właściwie dopiero wtedy książka zaczęła mi się podobać. Mimo, że może początek wypadł w moich oczach dość marnie, to zakończenie mnie zaskoczyło i o ile cała książka jakoś mnie nie poruszyła to zakończenie wzruszyło mnie i poruszyło. Styl autorki był ciekawy, nie było zbyt wielu opisów co oceniam na plus. Postacie również były ciekawe i realnie stworzone, miały swoje wady i zalety, choć z żadnym bohaterem jakoś specjalnie się nie zżyłam, to podobały mi się kreacje postaci. Autorka stworzyła mądrą opowieść z ukrytym przekazem, o stracie i nadziei, przepełnioną smutkiem. Narratorem książki jest Cal, to on opowiada całą historię spotkania Nyelli, jednak najbardziej podobało mi się, że możemy również poznać dzieciństwo głównych bohaterów, to jak spędzają wspólnie czas, jak się zakochują, jak zwierzają się sobie. Przeważnie dzieciństwo ukazane jest z perspektywy Rachelle lub Nicole. Pomysł moim zdaniem naprawdę świetny! Podsumowując, książka ta mi się podobała, ale oczekiwałam czegoś lepszego. Momentami trochę mnie nudziła, ale za to zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło. Mimo to, nadal jest to książka, po którą warto sięgnąć - mądra i pełna nadziei na lepsze jutro. Polecam, ale nie oczekujcie od niej zbyt wiele, bo możecie się zawieść tak jak ja.
"Nawet jeżeli się udaje, że nic się nie stało jest to tak samo realne" Wybrałam te słowa na myśl przewodnią mojej recenzji, ponieważ ten fragment tekstu pasuje idealnie do całości utworu. Nie będę się rozpisywała streszczając fabułę książki bo nie o to w niej chodzi. "Co jeśli" jest taką pozycja, o której lepiej nie mówić za dużo. Jednym słowem można zepsuć czytelnikowi radość z czytania. Przez cały tekst nurtowało mnie pytania: czy Nicole to Nyelle?
(...)I jakiego dramatycznego wydarzenia był światkiem Cal? Kiedy już wydawało mi się, że jestem pewna odpowiedzi na któreś z tych pytań, akcja toczyła się inaczej, a ja znów nie wiedziałam co jest czym, a raczej kto jest kim. Czytając ta powieść zostałam wyniesiona na wyżyny emocjonalne, a po chwili spuszczana w nicość. Z każdą stroną zastanawiałam się sama nad sobą, nad swoim życiem. Co by było gdybym mogła zamknąć teraźniejszość na klucz i żyć w innej przyszłości. Stać się inną osobą, tym kim zawsze chciałam być. Może los pokierował by mnie tymi samymi ścieżkami? A może sama wybrała bym inne drogi? Cokolwiek by się ze mną nie działo, przeszłość zawsze będzie mi deptać po piętach. Odnalazłam się w tej książce jak w mało której. K zamknęlibyśmy drzwi ona i tak bezczelnie puka do nich po raz kolejny. ażdy z nas skrywa jakąś przeszłość, o której chce zapomnieć raz na zawsze i ile razy nie "Co jeśli" to powieść dzięki której mamy szansę na przeanalizowanie siebie. Czy aby na pewno jesteśmy tacy jak byśmy chcieli? A może zakładamy maskę, którą ktoś dla nas przygotował? Każdą na inną okazję? Jak wiele prawdy jest w człowieku na co dzień? Nie myślicie czasami, że jest tak jak chcą inni? Idziemy przez nasze życie i zawsze rozglądamy się dookoła, zastanawiamy się co powiedzą sąsiedzi, znajomi, rodzina. Chciałabym żeby każdy z nas był w stu procentach sobą. Jednak czy to jest możliwe? Książka jest pisana z perspektywy mężczyzny co dla mnie jest ogromnym plusem. Bohaterowie są barwni, świetnie wykreowani. Szczególnie Nyelle jest bohaterką wielowymiarową którą trudno rozgryźć, trzeba czytać ponad to co jest napisane, aby wdrążyć się w jej świat, choć po część. Liczne retrospekcje pojawiające się w tekście pozwalają nam głębiej poznać postacie, jest to kolejny mocny plus tej pozycji. Niestety mimo wielu plusów książka ma też jeden minus, niektóre rozdziały były dla mnie nudne, nie wnosiły nic nowego, rotowały je wspomniane już wcześniej dobrze dobranie retrospekcje. Jak wiadomo nic nie jest idealne od a do z. Rebecca Donovan pisze teksty, które czyta się przyjemnie, lekko. Pokochałam serie "oddechy" i lubię "co jeśli". Polecam tę pozycję, nie jest to lekki romans o kwiatkach i serduszkach. Jest to książka posiadająca drugie dno, tylko jej głębsze przeanalizowanie sprawia, że ją pokochamy.
Każdy człowiek miał jakiegoś przyjaciela, z którym "urwał" mu się konatkt. I mimo deklaracji o wiecznej przyjaźni, pomaganiu sobie nawzajem i rozmowach w trudnych chwilach, zapomina się o starym przyjacielu. Cal jest zwykłym studentem. Uczy się w Crenshaw, chodzi na imprezy, kończy związki zanim je tak naprawdę zacznie. Jednak kiedy w jego żcyiu zjawia się przyjaciółka z dzieciństwa, Nicole, która nie wiedzieć czemu udaje Nyelle - zupełnie inną osobę,
(...)życie Cala wywraca się do góry nogami. Wyrzuty sumienia to przebiegłe bestie. Ranią głęboko, a kiedy rana już się zabliźnia, posypują ją solą. Powieść Rebecci Donovan zaskoczyła mnie zupełnie. I nie mogę powiedzieć, że było to pozytywne zaskoczenie. Historię poznajemy głownie z perspektywy Cala. Jednak cała ta historia jest przeplatana wspomnieniami z dzieciństwa, które opisują różne osoby. Muszę powiedzień, że spodobała mi się taka narracja. Sam pomysł również przypadł mi do gustu. Jest nowatorski i oryginalny. I mimo banalnego początku, ciągle miałam nadzieje związane z tą książką. Niestety Donovan szybko je rozwiała. Książka niemalże do samego końca jest prowadzona bardzo nieciekawie i zwyczajnie. Od rzucenia jej w kąt powstrzymało mnie jedno zdanie umieszczone przez wydawnictwo na okładce. Co tak naprawdę się stało podczas rodzinnej awantury, której świadkiem był niegdyś Cal? Mniej więcej do połowy książki snułam różne scenariusze związane właśnie z tym zdaniem. Były one bardziej lub mniej makabryczne. Potem, niestety, domyśliłam się zakończenia, które z każdą stroną stało się coraz bardziej przewidywalne. Jest to dla mnie największa wada, gdyż autorka sama naprowadza czytelnika. Bohaterowie strasznie mnie irytowali. Odnosiłam wrażenie, że byli bardziej dorośli kiedy byli dziećmi niż teraz, kiedy studiują. I gdyby postacie zachowywały się bardziej dojrzale tylko czasami udając dzieci, byłby to największy atut tej historii. Jednak Donovan wykreowała dorosłych na dzieci. Zagubione, nieśmiałe dzieci. Oczywiście, że świetnie się bawisz! Przecież jest śnieżyca, a my zjeżdżamy sobie na ślizgaczach wystrojeni jak do ślubu. Czy w takiej sytuacji można się nudzić? Ale książka oprócz wad miała i zalety. Przekazuje wiele ważnych rad, dotyczących przyjaźni. Pokazuje jak ważna jest szerość w takich relacjach i jak bardzo ważni są przyjaciele. Książki raczej nie polecam, no chyba, że ktoś chce sam się przekonać, czy przypadnie mu do gustu Co jeśli...
A gdyby tak… Każdy z nas zapewne ma czasami dość swojego dotychczasowego życia. Gdy przytłaczają nas problemy, nadmiar obowiązków, nadmiar bólu i cierpienia – wtedy pragniemy ze wszystkich sił stać się kimś innym. I wtedy właśnie zadajemy sobie pytanie: „A co, jeśli…?”, „A co, jeśli wybrałabym inny kierunek studiów?”, „A co, jeśli nie poszłabym na tę imprezę?”, „A co, jeśli moje życie wyglądałoby całkiem inaczej?
(...)”. Pytań może być nieskończona ilość, tak samo jak odpowiedzi, które nie zawsze przychodzą łatwo. „Nawet jeśli się udaje, że nic się nie stało, wciąż jest to tak samo realne.” Cal, Rae, Nicole i Richelle to zgrana paczka z dzieciństwa. Wszystko robili razem. Jednak, gdy zaczęli dorastać nagle coś się zmieniło. Nicole i Richelle odsunęły się od pozostałych. Richelle się wyprowadziła, a niedługo potem Nicole przepadła bez śladu. Gdy Cal w kawiarni rozpoznaje zaginioną Nicole jest oszołomiony, ale również szczęśliwy. Jednak okazuje się, że dziewczyna nie nazywa się Nicole tylko Nyelle. Odtąd Cal jest rozdarty między tym co widzi i słyszy, a tym co mu podpowiada serce. Przecież Nyelle wygląda zupełnie jak Nicole, jednak charakter ma całkiem odmienny, inny, może nawet lepszy. Czy uda się Calowi odkryć tę tajemnicę? „co, jeśli” to bardzo emocjonująca i przepiękna powieść. Jest w niej tyle tajemnicy, uczucia, że nie sposób się od niej oderwać. Jej znakomita konstrukcja sprawia, że przenosimy się do przeszłości, do czasów dzieciństwa głównych bohaterów, jednocześnie śledząc ich obecną sytuację. Pani Donovan zdecydowanie pokazała na co ją stać. Książka jest przyjemna w czytaniu, a przede wszystkim bardzo szybka. Gwarantuję Wam, że nie oderwiecie się od niej i pochłoniecie całość w jeden wieczór. Bo naprawdę nie można od niej tak po prostu odejść i nie dowiedzieć się prawdy. Trzyma w napięciu do ostatnich stron i nie pozwala o sobie zapomnieć. Ciągle mam w głowie obrazy z książki. Cal-Nyelle, Cal-Nicole, Nyelle-Cal-Nicole – trójkąt emocjonalny jakie stwarzają te osoby jest wprost zdumiewający. Poznajemy każdego bohatera bardzo dokładnie. Każdy, dosłownie każdy, z bohaterów jest bardzo dobrze wykreowany. Nie ma tu przepaści pomiędzy bohaterami pierwszoplanowymi, a drugoplanowymi. Z każdym z nich możemy się utożsamić, każdego poznać bliżej. Nie ma nic lepszego w powieści jak precyzyjnie dopracowani bohaterowie. „Niebo pełne możliwości i bólu. Przecież to sprzeczność. Chyba, że możliwości zawsze niosą ze sobą cierpienie...” Książka jest kolejką górską złożoną z emocji. Upadamy i podnosimy się razem z bohaterami. Płaczemy i śmiejemy się razem z nimi. Przeżywamy z nimi nawet najmniejszą, najdrobniejszą z emocji. To się właśnie nazywa talent, który posiada autorka. To, że stworzyła taką powieść, dzięki której nie możemy się pozbierać tydzień, a nawet dłużej, po jej przeczytaniu. To, że za każdym razem, gdy nasze myśli uciekają, uciekają właśnie do tej książki, do postaci w niej wykreowanych. Myślimy sobie: „A co, jeśli ich losy potoczyłyby się inaczej?”. To się nazywa ten popularny ostatnio „kac książkowy”, który męczy czytelnika do bólu. Najlepszym sposobem na niego jest sięgnięcie od razu po następną powieść, najlepiej skrajnie odbiegającą gatunkiem. Jednak po przeczytaniu „co, jeśli…” trzeba na chwilę przystanąć, pomyśleć. I to był zamierzony cel autorki, żebyśmy zapamiętali tę powieść na tak długo jak to tylko możliwe. W moim przypadku, pozostanie ze mną na bardzo długo. „co, jeśli” polecam każdemu czytelnikowi, który ma odwagę zmierzyć się z prawdziwymi emocjami i trudnymi decyzjami. Ale kim byłby świat bez odważnych czytelników? Zapewne znajdzie się bardzo dużo osób, które sięgną po tę książkę i będą równie zachwycone lekturą jak ja.
RECENZJA DOSTĘPNA RÓWNIEŻ NA BLOGU: [link] Co, jeśli... to moje pierwsze spotkanie z twórczością Rebecci Donovan. Autorka zyskała duży rozgłos dzięki serii Oddechy i choć z początku chciałam zapoznać się z jej książkami właśnie sięgając najpierw po Powód, by oddychać koniec końców zaczęłam od jej ostatniej powieści. Zanim jeszcze przejdę jednak to zawartości Co, jeśli... koniecznie muszę powiedzieć, że jej okładka jest po prostu niesamowita - prosta,
(...)a mimo to bardzo przyciąga uwagę czytelnika. Sama mam ochotę patrzeć się na nią bez końca. A co skrywa środek, czy tym razem sprawdzi się powiedzenie nie oceniaj książki po okładce? Głównym bohaterem powieści jest niejaki Cal Logan pełniący również funkcję narratora. Większość historii poznajemy właśnie dzięki niemu, jednakże znajdą się tu liczne wstawki z jego dzieciństwa, które są opowiedziane przez dwie inne osoby. Sama lubię bardzo powieści, gdzie funkcję narratora i głównego bohatera pełni mężczyzna, gdyż szczerze mówiąc historie opowiedziane z perspektywy kobiet trochę już mi się przejadły, tak więc zawsze chętnie poznam powieści powiedzmy w męskim wydaniu (choć napisane przez kobiety). Od samego początku już bardzo polubiłam postać Cala, tak więc spędzanie czasu z jego osobą jak najbardziej mi się podobało. Od samego początku towarzyszymy mu akurat w tym momencie życia, gdzie zupełnie przez przypadek spotyka (jak mu się wydaje) przyjaciółkę z młodości. Ta jednak, mimo iż z wyglądu pasuje idealnie do tamtej dziewczyny charakterem różni się całkowicie. Cal stara się rozgryźć, o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi. Oczywiście nie może obejść się bez wątku miłosnego, który jak najbardziej przypadł mi do gustu i z całych sił kibicowałam bohaterom, aby wszystko to co zaczęło ich łączyć rozwijało się jeszcze bardziej w jak najlepszym stopniu. Bardzo spodobał mi się sam pomysł na fabułę, z jakim możemy spotkać się na kartkach Co, jeśli... Choć jak tak teraz się nad tym zastanawiam, czytałam już powieści, gdzie jeden z bohaterów spotykał swojego dawno utraconego przyjaciela z dzieciństwa (weźmy chociażby Hopeless), mimo to myślę, że autorka bardzo dobrze przemyślała to, co chciała zaprezentować tu swoim czytelnikom. W powieści nie zabrakło humory jaki momentów wzruszających, które mi zawsze bardzo umilają czytanie i sprawiają, że mam ochotę powrócić jeszcze raz do poznanej historii. Z początku historia wydawała mi się jednak troszkę nudnawa i obawiałam się, że mimo tak licznych zachwytów nad tą powieści i pozostałą twórczością autorki ja będę musiała wystawić jej raczej niepochlebną opinię. Nie chodzi o to, że to, co działo się na początku było złe - było po prostu z lekka nudne. Z każdą kolejną stroną jednak wszystko się rozwijało i koniec końców książkę ukończyłam nawet nie wiem kiedy. Tak więc choć początkowo nie zapowiadało się różowo, wyszło jak najbardziej wspaniale. To, co mogę powiedzieć jeszcze o Co, jeśli... to fakt iż bardzo spodobał mi się styl Rebecci Donovan - zachęciło mnie to do dalszego zapoznania z jej twórczością i mam nadzieję, że czym prędzej uda mi się sięgnąć po Powód, by oddychać. A podsumowując ogólnie pragnę wam powiedzieć, że jak najbardziej warto zapoznać się z fabułą prezentowaną w Co, jeśli... by razem z głównym bohaterem przeżyć wspaniałą przygodę i rozwiązać tą tajemniczą i nurtującą zagadkę. Sama bardzo przywiązałam się do Cala i Nyelle i coś czuję, że prędzej czy później do niech powrócę, by móc jeszcze raz nacieszyć się ich towarzystwem. Świetnie bawiłam się podczas czytania Co, jeśli... i mam nadzieję, że wy sięgając po tą pozycję będziecie zadowoleni ze swojego wyboru tak samo jak ja.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Cal, Nicole, Richelle i Rae przyjaźnili się w dzieciństwie. Jednak potem coś się zmieniło. Nicole się od nich odsunęła, Richelle się wyprowadziła... Na studiach paczka była już tylko wspomnieniem. (...) Cal miał kontakt z Rae, a w myślach ciągle wspominał chwile spędzone z Nicole. Gdy na imprezie halloweenowej spotyka dziewczynę o oczach identycznych jak te, które miała przyjaciółka z przeszłości, nie może uwierzyć. Nyelle, bo tak na imię nieznajomej, jest niesamowicie podobna do Nicole. Gdy jednak Cal zaczyna z nią rozmawiać, okazuje się, że dziewczyna go nie zna. Chłopak jest zagubiony. Czy Nyelle to Nicole, z którą nie miał kontaktu przez całe lata? Jeśli tak, to dlaczego zmieniła imię i co robi na jego uczelni?
Książka opowiada o miłości i przyjaźni. Przedstawiono w niej życie młodych ludzi ze wszystkimi urokami – nieudane związki, imprezy, nauka, mieszkanie w akademiku, wygłupy i poznawanie nowych ludzi. W powieści jest też miejsce na głębsze refleksje, chociażby o cierpieniu, stracie i otrzymywaniu szansy na nowe życie.
Głównym bohaterem jest Cal. To on odpowiada za znaczną część narracji. Jest miłym chłopakiem, który nie potrafi długo być w związku. Tęskni za Nicole i ciągle jej broni, choć w przeszłości porzuciła ich paczkę, co Rae ma jej za złe. Gdy Cal poznaje Nyelle staje się ona jego obsesją. Chłopak chce dowieść, że to jego dawna znajoma. Nie ma jednak dowodów, które wskazywałyby na to, że jego teoria jest prawdziwa.
Narracja w książce jest bardzo ciekawa. Opowiedzenie tego, co dzieje się w czasie teraźniejszym powierzono Calowi. Jest on całkowicie skupiony na sobie. Poznajemy więc jego myśli, uczucia, wątpliwości. Nie opisuje zbyt wiele poza tym, co sam przeżywa. Dostajemy zatem subiektywny obraz świata, a raczej jego wycinek poświęcony życiu Cala i jego obsesji na punkcie Nyelle.
Jednak w powieści są też inni narratorzy. Autorka w krótkich rozdziałach oznaczonych imionami i usytuowanych orientacyjnie w czasie przybliża nam historię znajomości tej czwórki. Dlatego poza Calem poznajemy też resztę paczki. Tu narracja również jest pierwszoosobowa i bardzo subiektywna. To ciekawy pomysł, który dopełnia całość.
Język jest dość przyjemny, nie jest udziwniony, zdania nie są za długie. Poprawnie skonstruowana narracja i dialogi sprawiają, że nie męczmy się podczas czytania.
To zdecydowanie książka dla młodzieży. Na początku może wydawać się, że będzie to romantyczna opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy spotykają się przypadkiem na imprezie. Jednak znajdziemy tu coś więcej. Motywy zmiany życia, dojrzewania, podejmowania własnych decyzji i brania za nie odpowiedzialności są widoczne niemal na każdym kroku.
Choć na wstępie książka mnie nie wciągnęła, potem byłam bardzo zainteresowana tym, jak historia się skończy. To lektura na pozór lekka, ale z pewnym zaskakującym motywem, który powoli odkrywa się na kolejnych kartach powieści.
Cal, Rae, Richelle i Nicole przyjaźnią się już od dzieciństwa. Łączą ich ze sobą więzi przyjaźni, wspomnień i wspólnej radości. Spędzają ze sobą każdą wolną chwilę, nie wyobrażają sobie bez siebie życia. Ale pewnego dnia ich paczka się rozpada. Richelle wyjeżdża z miasta, a Nicole przestaje się odzywać do Cala i Rae. Traktuje ich jak powietrze. Porzuceni nastolatkowie nie potrafią rozgryźć motywów ich postępowania, więc przyjmują taktykę Nicole - udają, że nigdy się nie znali, że im nie zależy, choć jest zupełnie odwrotnie.
Po wielu latach Nicole wraca, ale nie jest już tą dziewczyną, którą była kiedyś. Mimo, że Cal dobrze ją poznaje, studentka podaje się za Nyelle Preston i zachowuje się zupełnie inaczej niż nieśmiała Nicole - jest bardzo spontaniczna, pełna życia, szalona i nie przejmuje się swoim wyglądem. Ponadto, nie daje po sobie poznać, że kiedykolwiek spotkała Cala. Chłopak nie ma pojęcia o co jej chodzi, ale nie zadaje pytań, bo nie chce jej spłoszyć.
Do lektury "Co, jeśli" wcale mnie nie ciągnęło. Nie zachęcała mnie żadna recenzja, co więcej, wprost irytowały mnie wszystkie opinie o niej. Tak bardzo, że wyłączałam je jak najszybciej. Sam widok tej okładki sprawiał, że obiecywałam sobie, że tego nie przeczytam. No bo nic mnie nie ciągnęło do zdruzgotanej dziewczyny opierającej się na krawędzi lustra, a opis wydawał mi się bezsensowny. Ale życie płata różne figle i szybko przyszedł czas, bym zmierzyła się z tą powieścią i odkryła czy jest tak nieciekawa, jak ją sobie wyobrażałam.
Historia przedstawiona w "Co, jeśli" zaczęła się dosyć średnio, żeby nie powiedzieć... nudno. Sam pomysł na książkę jest niezwykły, oryginalny i wprost oszałamiający, ale wykonanie... kiepskie. No dobrze, może trochę przesadzam, ale jeśli książka sprawia, że nieszczególnie mam ochotę ją czytać, to chyba niedobrze, prawda? Rebecca Donovan pisze naprawdę nieźle, ale nie do końca wykorzystała swoją koncepcję.
Wbrew temu, co pisałam wcześniej, ta książka to nie tylko pasmo porażek i rozczarowań. Na szczęście nie okazała się totalnym niepowodzeniem, bo postacie występujące w tej powieści były naprawdę świetne. To one sprawiły, że nie odłożyłam "Co, jeśli" i brnęłam do końca, by poznać ich dalsze losy. Byłam ciekawa tego, co się stało z Nicole. Miała wypadek, oszalała, coś jej się stało? Tajemniczość tej sytuacji przyćmiła mi nudę i głupotę narratora, którym jest Cal. Miałam ochotę rzucić mu w twarz śnieżką albo wylać wiadro wody na głowę, żeby się wreszcie chłopak obudził. Nie potrafię go opisać inaczej. Postać Nyelle była jego zupełnym przeciwieństwem - dziewczyna pełna werwy, szaleństwa i zwariowanych pomysłów. Polubiłam ją, ale... bardzo przypominała Alaskę z "Szukając Alaski" Johna Greena. Przynajmniej ja odniosłam wrażenie, że łączy je mnóstwo cech charakteru...
Bardzo ciekawym pomysłem było to, że po każdym rozdziale, autorka opowiadała nam dzieciństwo głównych bohaterów oczami Richelle i Nicole. Urozmaicało to całą historię, pozwalało nam polubić postacie, występujące w tej książce i wczuć się w ich sytuację.
"Co, jeśli" mogę podzielić na dwie części. Przez pierwszą trzeba przebrnąć, a druga to nagroda za wytrwałość. Bo początkowo było tak nudno i monotonnie, że miałam ochotę odłożyć tę książkę na półkę. Ale wiedziona poczuciem obowiązku, czytałam dalej. Nie wiem kiedy, ale był taki przełomowy moment, gdzie zaczęło mi się czytać niebywale przyjemnie. Przyjemność zaczęła przeradzać się w zaciekawienie, potem niedowierzanie, a na koniec ból. Kiedy skończyłam tę książkę, odniosłam wrażenie, że autorka przez cały czas się mną bawiła. Dlaczego? Wplatała do tej historii pasma tajemnic i nie odkrywała wszystkich kart. Dopiero pod koniec wyjawiła nam wszystko. Sprawiło to, że poczułam się, jakby uderzyła mnie pięścią w brzuch. Odczuwałam wszystko razem z bohaterami i okazało się, że nikogo w tej powieści nie mogło zabraknąć. Nawet Cala fajtłapy i Rae marudy, bo wszyscy byli równie ważni dla tej historii.
Książkę Rebeccy Donovan polecam tym, dla których ważni są przyjaciele. Nie spodziewajcie się po tej powieści arcydzieła, bo nim nie jest, ale możecie spędzić z nią parę miłych chwil. Ta książka może być też dla Was lekcją, bo uświadamia wiele ważnych rzeczy. Mimo, że nie zachwyciła mnie, ale nie żałuję jej przeczytania, bo zakończenie rozłożyło mnie na łopatki.
Pewnego dnia Cal spotyka w kawiarni dziewczynę przypominającą Nicole, ale to, że ją przypomina jeszcze nie znaczy, że nią jest, okazuje się, że ma ona na imię Nyellie i mimo, że wygląda jak Nicole zachowuje się zupełnie inaczej. Cal nie może tego tak zostawić, postanawia odkryć kim jest Nyellie.
"Co jeśli. (...) ..", było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Pani Donovan - udanym, jednak nie na tyle jak się tego spodziewałam. Chciałabym napisać, że książka mnie zachwyciła, ale tak się nie stało, w gruncie rzeczy trochę zawiodłam się na niej, miałam ku niej bardzo wysokie oczekiwania, których książka niestety nie spełniła.
Sam pomysł na fabułę był ciekawy, choć trochę banalny. Przez pierwsze 100 stron książka mnie wymęczyła, kolejne 100 było już lepsze, a wszystko rozkręciło się dopiero podczas ostatnich 200 stron i właściwie dopiero wtedy książka zaczęła mi się podobać. Mimo, że może początek wypadł w moich oczach dość marnie, to zakończenie mnie zaskoczyło i o ile cała książka jakoś mnie nie poruszyła to zakończenie wzruszyło mnie i poruszyło.
Styl autorki był ciekawy, nie było zbyt wielu opisów co oceniam na plus. Postacie również były ciekawe i realnie stworzone, miały swoje wady i zalety, choć z żadnym bohaterem jakoś specjalnie się nie zżyłam, to podobały mi się kreacje postaci. Autorka stworzyła mądrą opowieść z ukrytym przekazem, o stracie i nadziei, przepełnioną smutkiem.
Narratorem książki jest Cal, to on opowiada całą historię spotkania Nyelli, jednak najbardziej podobało mi się, że możemy również poznać dzieciństwo głównych bohaterów, to jak spędzają wspólnie czas, jak się zakochują, jak zwierzają się sobie. Przeważnie dzieciństwo ukazane jest z perspektywy Rachelle lub Nicole. Pomysł moim zdaniem naprawdę świetny!
Podsumowując, książka ta mi się podobała, ale oczekiwałam czegoś lepszego. Momentami trochę mnie nudziła, ale za to zakończenie kompletnie mnie zaskoczyło. Mimo to, nadal jest to książka, po którą warto sięgnąć - mądra i pełna nadziei na lepsze jutro. Polecam, ale nie oczekujcie od niej zbyt wiele, bo możecie się zawieść tak jak ja.
Nie będę się rozpisywała streszczając fabułę książki bo nie o to w niej chodzi.
"Co jeśli" jest taką pozycja, o której lepiej nie mówić za dużo. Jednym słowem można zepsuć czytelnikowi radość z czytania.
Przez cały tekst nurtowało mnie pytania: czy Nicole to Nyelle? (...) I jakiego dramatycznego wydarzenia był światkiem Cal?
Kiedy już wydawało mi się, że jestem pewna odpowiedzi na któreś z tych pytań, akcja toczyła się inaczej, a ja znów nie wiedziałam co jest czym, a raczej kto jest kim.
Czytając ta powieść zostałam wyniesiona na wyżyny emocjonalne, a po chwili spuszczana w nicość.
Z każdą stroną zastanawiałam się sama nad sobą, nad swoim życiem. Co by było gdybym mogła zamknąć teraźniejszość na klucz i żyć w innej przyszłości. Stać się inną osobą, tym kim zawsze chciałam być. Może los pokierował by mnie tymi samymi ścieżkami? A może sama wybrała bym inne drogi? Cokolwiek by się ze mną nie działo, przeszłość zawsze będzie mi deptać po piętach. Odnalazłam się w tej książce jak w mało której. K zamknęlibyśmy drzwi ona i tak bezczelnie puka do nich po raz kolejny.
ażdy z nas skrywa jakąś przeszłość, o której chce zapomnieć raz na zawsze i ile razy nie "Co jeśli" to powieść dzięki której mamy szansę na przeanalizowanie siebie. Czy aby na pewno jesteśmy tacy jak byśmy chcieli? A może zakładamy maskę, którą ktoś dla nas przygotował? Każdą na inną okazję? Jak wiele prawdy jest w człowieku na co dzień?
Nie myślicie czasami, że jest tak jak chcą inni? Idziemy przez nasze życie i zawsze rozglądamy się dookoła, zastanawiamy się co powiedzą sąsiedzi, znajomi, rodzina. Chciałabym żeby każdy z nas był w stu procentach sobą. Jednak czy to jest możliwe?
Książka jest pisana z perspektywy mężczyzny co dla mnie jest ogromnym plusem.
Bohaterowie są barwni, świetnie wykreowani. Szczególnie Nyelle jest bohaterką wielowymiarową którą trudno rozgryźć, trzeba czytać ponad to co jest napisane, aby wdrążyć się w jej świat, choć po część.
Liczne retrospekcje pojawiające się w tekście pozwalają nam głębiej poznać postacie, jest to kolejny mocny plus tej pozycji.
Niestety mimo wielu plusów książka ma też jeden minus, niektóre rozdziały były dla mnie nudne, nie wnosiły nic nowego, rotowały je wspomniane już wcześniej dobrze dobranie retrospekcje.
Jak wiadomo nic nie jest idealne od a do z. Rebecca Donovan pisze teksty, które czyta się przyjemnie, lekko. Pokochałam serie "oddechy" i lubię "co jeśli".
Polecam tę pozycję, nie jest to lekki romans o kwiatkach i serduszkach. Jest to książka posiadająca drugie dno, tylko jej głębsze przeanalizowanie sprawia, że ją pokochamy.
Cal jest zwykłym studentem. Uczy się w Crenshaw, chodzi na imprezy, kończy związki zanim je tak naprawdę zacznie. Jednak kiedy w jego żcyiu zjawia się przyjaciółka z dzieciństwa, Nicole, która nie wiedzieć czemu udaje Nyelle - zupełnie inną osobę, (...) życie Cala wywraca się do góry nogami.
Wyrzuty sumienia to przebiegłe bestie. Ranią głęboko, a kiedy rana już się zabliźnia, posypują ją solą.
Powieść Rebecci Donovan zaskoczyła mnie zupełnie. I nie mogę powiedzieć, że było to pozytywne zaskoczenie.
Historię poznajemy głownie z perspektywy Cala. Jednak cała ta historia jest przeplatana wspomnieniami z dzieciństwa, które opisują różne osoby. Muszę powiedzień, że spodobała mi się taka narracja.
Sam pomysł również przypadł mi do gustu. Jest nowatorski i oryginalny. I mimo banalnego początku, ciągle miałam nadzieje związane z tą książką. Niestety Donovan szybko je rozwiała. Książka niemalże do samego końca jest prowadzona bardzo nieciekawie i zwyczajnie. Od rzucenia jej w kąt powstrzymało mnie jedno zdanie umieszczone przez wydawnictwo na okładce.
Co tak naprawdę się stało podczas rodzinnej awantury, której świadkiem był niegdyś Cal?
Mniej więcej do połowy książki snułam różne scenariusze związane właśnie z tym zdaniem. Były one bardziej lub mniej makabryczne. Potem, niestety, domyśliłam się zakończenia, które z każdą stroną stało się coraz bardziej przewidywalne. Jest to dla mnie największa wada, gdyż autorka sama naprowadza czytelnika.
Bohaterowie strasznie mnie irytowali. Odnosiłam wrażenie, że byli bardziej dorośli kiedy byli dziećmi niż teraz, kiedy studiują. I gdyby postacie zachowywały się bardziej dojrzale tylko czasami udając dzieci, byłby to największy atut tej historii. Jednak Donovan wykreowała dorosłych na dzieci. Zagubione, nieśmiałe dzieci.
Oczywiście, że świetnie się bawisz! Przecież jest śnieżyca, a my zjeżdżamy sobie na ślizgaczach wystrojeni jak do ślubu. Czy w takiej sytuacji można się nudzić?
Ale książka oprócz wad miała i zalety. Przekazuje wiele ważnych rad, dotyczących przyjaźni. Pokazuje jak ważna jest szerość w takich relacjach i jak bardzo ważni są przyjaciele.
Książki raczej nie polecam, no chyba, że ktoś chce sam się przekonać, czy przypadnie mu do gustu Co jeśli...
„Nawet jeśli się udaje, że nic się nie stało, wciąż jest to tak samo realne.” Cal, Rae, Nicole i Richelle to zgrana paczka z dzieciństwa. Wszystko robili razem. Jednak, gdy zaczęli dorastać nagle coś się zmieniło. Nicole i Richelle odsunęły się od pozostałych. Richelle się wyprowadziła, a niedługo potem Nicole przepadła bez śladu. Gdy Cal w kawiarni rozpoznaje zaginioną Nicole jest oszołomiony, ale również szczęśliwy. Jednak okazuje się, że dziewczyna nie nazywa się Nicole tylko Nyelle. Odtąd Cal jest rozdarty między tym co widzi i słyszy, a tym co mu podpowiada serce. Przecież Nyelle wygląda zupełnie jak Nicole, jednak charakter ma całkiem odmienny, inny, może nawet lepszy. Czy uda się Calowi odkryć tę tajemnicę?
„co, jeśli” to bardzo emocjonująca i przepiękna powieść. Jest w niej tyle tajemnicy, uczucia, że nie sposób się od niej oderwać. Jej znakomita konstrukcja sprawia, że przenosimy się do przeszłości, do czasów dzieciństwa głównych bohaterów, jednocześnie śledząc ich obecną sytuację. Pani Donovan zdecydowanie pokazała na co ją stać. Książka jest przyjemna w czytaniu, a przede wszystkim bardzo szybka. Gwarantuję Wam, że nie oderwiecie się od niej i pochłoniecie całość w jeden wieczór. Bo naprawdę nie można od niej tak po prostu odejść i nie dowiedzieć się prawdy. Trzyma w napięciu do ostatnich stron i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Ciągle mam w głowie obrazy z książki. Cal-Nyelle, Cal-Nicole, Nyelle-Cal-Nicole – trójkąt emocjonalny jakie stwarzają te osoby jest wprost zdumiewający. Poznajemy każdego bohatera bardzo dokładnie. Każdy, dosłownie każdy, z bohaterów jest bardzo dobrze wykreowany. Nie ma tu przepaści pomiędzy bohaterami pierwszoplanowymi, a drugoplanowymi. Z każdym z nich możemy się utożsamić, każdego poznać bliżej. Nie ma nic lepszego w powieści jak precyzyjnie dopracowani bohaterowie.
„Niebo pełne możliwości i bólu. Przecież to sprzeczność. Chyba, że możliwości zawsze niosą ze sobą cierpienie...” Książka jest kolejką górską złożoną z emocji. Upadamy i podnosimy się razem z bohaterami. Płaczemy i śmiejemy się razem z nimi. Przeżywamy z nimi nawet najmniejszą, najdrobniejszą z emocji. To się właśnie nazywa talent, który posiada autorka. To, że stworzyła taką powieść, dzięki której nie możemy się pozbierać tydzień, a nawet dłużej, po jej przeczytaniu. To, że za każdym razem, gdy nasze myśli uciekają, uciekają właśnie do tej książki, do postaci w niej wykreowanych. Myślimy sobie: „A co, jeśli ich losy potoczyłyby się inaczej?”. To się nazywa ten popularny ostatnio „kac książkowy”, który męczy czytelnika do bólu. Najlepszym sposobem na niego jest sięgnięcie od razu po następną powieść, najlepiej skrajnie odbiegającą gatunkiem. Jednak po przeczytaniu „co, jeśli…” trzeba na chwilę przystanąć, pomyśleć. I to był zamierzony cel autorki, żebyśmy zapamiętali tę powieść na tak długo jak to tylko możliwe. W moim przypadku, pozostanie ze mną na bardzo długo.
„co, jeśli” polecam każdemu czytelnikowi, który ma odwagę zmierzyć się z prawdziwymi emocjami i trudnymi decyzjami. Ale kim byłby świat bez odważnych czytelników? Zapewne znajdzie się bardzo dużo osób, które sięgną po tę książkę i będą równie zachwycone lekturą jak ja.
Głównym bohaterem powieści jest niejaki Cal Logan pełniący również funkcję narratora. Większość historii poznajemy właśnie dzięki niemu, jednakże znajdą się tu liczne wstawki z jego dzieciństwa, które są opowiedziane przez dwie inne osoby. Sama lubię bardzo powieści, gdzie funkcję narratora i głównego bohatera pełni mężczyzna, gdyż szczerze mówiąc historie opowiedziane z perspektywy kobiet trochę już mi się przejadły, tak więc zawsze chętnie poznam powieści powiedzmy w męskim wydaniu (choć napisane przez kobiety). Od samego początku już bardzo polubiłam postać Cala, tak więc spędzanie czasu z jego osobą jak najbardziej mi się podobało. Od samego początku towarzyszymy mu akurat w tym momencie życia, gdzie zupełnie przez przypadek spotyka (jak mu się wydaje) przyjaciółkę z młodości. Ta jednak, mimo iż z wyglądu pasuje idealnie do tamtej dziewczyny charakterem różni się całkowicie. Cal stara się rozgryźć, o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi. Oczywiście nie może obejść się bez wątku miłosnego, który jak najbardziej przypadł mi do gustu i z całych sił kibicowałam bohaterom, aby wszystko to co zaczęło ich łączyć rozwijało się jeszcze bardziej w jak najlepszym stopniu.
Bardzo spodobał mi się sam pomysł na fabułę, z jakim możemy spotkać się na kartkach Co, jeśli... Choć jak tak teraz się nad tym zastanawiam, czytałam już powieści, gdzie jeden z bohaterów spotykał swojego dawno utraconego przyjaciela z dzieciństwa (weźmy chociażby Hopeless), mimo to myślę, że autorka bardzo dobrze przemyślała to, co chciała zaprezentować tu swoim czytelnikom. W powieści nie zabrakło humory jaki momentów wzruszających, które mi zawsze bardzo umilają czytanie i sprawiają, że mam ochotę powrócić jeszcze raz do poznanej historii. Z początku historia wydawała mi się jednak troszkę nudnawa i obawiałam się, że mimo tak licznych zachwytów nad tą powieści i pozostałą twórczością autorki ja będę musiała wystawić jej raczej niepochlebną opinię. Nie chodzi o to, że to, co działo się na początku było złe - było po prostu z lekka nudne. Z każdą kolejną stroną jednak wszystko się rozwijało i koniec końców książkę ukończyłam nawet nie wiem kiedy. Tak więc choć początkowo nie zapowiadało się różowo, wyszło jak najbardziej wspaniale.
To, co mogę powiedzieć jeszcze o Co, jeśli... to fakt iż bardzo spodobał mi się styl Rebecci Donovan - zachęciło mnie to do dalszego zapoznania z jej twórczością i mam nadzieję, że czym prędzej uda mi się sięgnąć po Powód, by oddychać. A podsumowując ogólnie pragnę wam powiedzieć, że jak najbardziej warto zapoznać się z fabułą prezentowaną w Co, jeśli... by razem z głównym bohaterem przeżyć wspaniałą przygodę i rozwiązać tą tajemniczą i nurtującą zagadkę. Sama bardzo przywiązałam się do Cala i Nyelle i coś czuję, że prędzej czy później do niech powrócę, by móc jeszcze raz nacieszyć się ich towarzystwem. Świetnie bawiłam się podczas czytania Co, jeśli... i mam nadzieję, że wy sięgając po tą pozycję będziecie zadowoleni ze swojego wyboru tak samo jak ja.